Łatwo znaleźć Jezusa, gdy w życiu wszystko idzie jak po maśle. Problemy pojawiają się wtedy, gdy zdrowie zaczyna szwankować, praca wykańczać, a żona denerwować. O tym, jak przetrwać kryzysy i odnieść je do relacji z Bogiem, opowiada Jarosław Studziński SJ.
Czy ktoś z was miał coś takiego? Ja mam często tak, że jak jestem zdenerwowana, to on mnie jeszcze bardziej denerwuje choć chce pomóc. Chociażby tym że też jest nerwicowcem i ja widząc jego zdenerwowanie, jeszcze bardziej sie denerwuję. Ale nie tylko to. Miała parę razy tak, że myślalam o nim cały dzień, tęskniłam, marzyłam tylko o tym, żeby wrócić do domu i się przytulić, po czym jak już wracałam do domu to się wkurzałam od razu na niego. Bo np jak wchodziła to słuchał głośnej muzyki, albo nie wiem nawet co. Powody w każdym razie błahe, jesli w ogóle można się ich doszukać. Czym to może być spowodowane?
Mnie wszystko z tych rzeczy denerwuje. W kinie podczas seansu ma być spokój Mnie strasznie denerwuje jak ja wejdę do sali ok. minutę czy 2 przed rozpoczęciem
Partner – kiedy jego zachowanie zaczyna ci przeszkadzać. W stosunkowo krótkim czasie rzeczywistość wkracza w nasze życie i odbiera nam idealną wizję partnera. Osoba, która według ciebie mogła przedstawiać sobą określoną postawę lub zachowanie, okazuje się być kolejnym niedoskonałym człowiekiem, ze wszystkimi jego zaletami i wadami. Te wady zdają się z czasem nasilać, prowadząc do sytuacji, gdzie rzeczy, które w niej lubiłeś, zaczynają ci innej osoby może przemienić się w frustrację z powodu zbyt wysokich oczekiwań, które miałeś na początku związku. Wszystko zaczyna się zmieniać, gdy zdajesz sobie sprawę, że stworzyłeś postać opartą na tej osobie. W miarę rozwoju związku partner przestaje być idealny, a ty zaczynasz patrzeć na relację z innej Ericha Fromma, jeśli chcesz nauczyć się kochać, musisz podchodzić do tego tak, jakbyś uczył się innej sztuki, takiej jak muzyka, malarstwo, stolarstwo, a nawet medycyna czy relacje są jak sztuka. Wymagają, abyś był dojrzały, by zrozumieć, że różnice są nieuniknione i że nie zawsze wszystko będzie idealne. Muszą być pielęgnowane, rozumiane i sprawiedliwe. Musisz zobaczyć, że oboje powinniście przejść przez proces osobistego uczenia chcesz podzielić się swoimi uczuciami, musisz się połączyć, zrozumieć i troszczyć o drugą osobę. W ten sposób nie utkniesz w poszukiwaniu czegoś, co zaspokoi potrzeby, których nie będziesz w stanie miłośćW romantycznym związku każda osoba może rozumieć miłość w inny sposób. Na przykład jeden z partnerów może bardziej dążyć do dziecinnej miłości, kierując się zasadą: “kocham go, ponieważ on mnie kocha”. Drugi może bardziej skłaniać się ku dojrzałej miłości, kierując się zasadą: “kocha mnie, ponieważ ja go kocham”.Relacje oparte na niedojrzałej miłości są charakterystyczne dla ludzi, którzy kochają, ponieważ potrzebują drugiej osoby. W relacjach, w których dojrzała miłość ma pierwszeństwo, ludzie potrzebują siebie nawzajem, ponieważ kochają się nawzajem. W miarę rozwoju związku pojawiają się takie cechy drugiej osoby, które z początku nie przeszkadzały ci to, a nawet przypadły do gustu. Ale teraz nie tylko ich nie lubisz, ale naprawdę zaczynają cię denerwować. Na początku związku próbowałeś zadowolić drugą osobę przez cały czas, stawiając własne pragnienia na drugim romantycznych związkach obydwie osoby są częścią problemu i częścią – dlaczego różne rzeczy i zachowania zaczynają cię denerwować?Ludzie mylą się sądząc, że irytujące wady partnera są tylko jego problemem. W rzeczywistości zawsze prezentowali zachowania, które przeszkadzały drugiej stronie, ale na początku ich nie wyrażali. Idealizacja partnera i chęć uniknięcia konfliktów powoduje, że ludzie ignorują irytujące lub nieprzyjemne wszystko zaczyna ci przeszkadzać, może to mieć więcej wspólnego ze zmianą w tobie niż zmiana u partnera. Wszystkie relacje przechodzą przez różne etapy, a negatywne zdarzenia czasem mogą sprawić, że pomyślisz, iż związek nie jest tym, czego braku komunikacji, częstych kłótni i problemów seksualnych lub emocjonalnych w związku jest doskonałą pożywką do tego, aby rzeczy, które lubiłeś wcześniej zaczęły ci przeszkadzać. Aby odwrócić sytuację, musisz starać się bardziej akceptować swego partnera i być blisko, gdy cię potrzebuje .Gdy w związku istnieje większa akceptacja, oboje będziecie bardziej przygotowani do dokonania niezbędnych zmian, dostosowania się do siebie, jasnej komunikacji i rozwiązywania partnera starannie. Dziewięćdziesiąt procent twojego szczęścia będzie zależało od tej decyzji. A kiedy już podejmiesz tę ostrożną decyzję, oznacza ona dopiero początek pracy nad może Cię zainteresować ...
Moja przyjaciółka już mnie denerwuje, macie tak samo ? Ona jest bogata, ma wszystko co chce. Ja jestem z przeciętnej rodziny, ale wydaję jak najmniej pieniędzy (zbieram na aparat, mam straszną wadę zgryzu ;//, a moi rodzice budują dom, ich zarobki to łącznie ok. 2000 zł, a mojej przyjaciółki średnio 10 tys.,na miesiąc oczywiście.
Jednych przeraża samotność, innych z kolei wizja znalezienia się w centrum uwagi. Ktoś panicznie boi się zmian, ktoś inny wręcz odwrotnie – z przerażeniem myśli o rutynie i stabilnej codzienności. Możemy mówić, że to kwestia charakteru i naszych doświadczeń, albo… spojrzeć w horoskop i sprawdzić, czy nasze najgorsze lęki to czasami nie kwestia daty urodzenia i znaku zodiaku. BARAN (21 marca – 19 kwietnia) Uparty i zdeterminowany Baranie, pozornie wydawać się możesz osobą twardą, beztroską, nieliczącą się ze zdaniem i opiniami innych. W rzeczywistości jednak przeraża cię myśl o tym, że swoim zachowaniem możesz odepchnąć od siebie tych, na których najbardziej ci zależy i stracić ich ze swojego życia na zawsze. BYK (20 kwietnia – 20 maja) Nie masz nic przeciwko zmianom, pod warunkiem, że dzieją się one powoli i nie w dużych ilościach na raz. Niezależnie, czy dotyczy to życia osobistego i rodzinnego, kariery zawodowej, czy spraw finansowych – lękiem napawa cię myśl o niestabilności, konieczności zmierzenia się z nagłą rewolucją i przebudowaniu całego życia. BLIŹNIĘTA (21 maja – 20 czerwca) Lubisz pokazywać innym swoją wyjątkowość, oczarowywać posiadaną wiedzą lub umiejętnościami, zaskakiwać swoim wrodzonym wdziękiem. Najgorszym scenariuszem dla ciebie jest znalezienie się w środowisku, gdzie nie będziesz mieć takiej możliwości lub wśród ludzi, na których twoje zdolności kompletnie nie zrobią wrażenia. RAK (21 czerwca – 22 lipca) Zakochanie to twoje naturalne środowisko – uwielbiasz motyle latające w brzuchu i ten upojny stan zauroczenia drugą osobą. Twoim największym lękiem jest perspektywa bycia odrzuconym i samotność do końca twoich dni. Już sama myśl o takiej przyszłości przyprawia cię o dreszcze! LEW (23 lipca – 22 sierpnia) Twoim życiowym celem jest to, by inni cię kochali i podziwiali – dzięki temu rozkwitasz, z tego czerpiesz motywację i radość. Nic więc dziwnego, że najgorszym twoim lękiem jest bycie zignorowanym, niezauważonym. Życie gdzieś na uboczu, z daleka od świateł reflektorów skierowanych prosto na ciebie, wydaje ci się przerażające – lepiej więc nie rozważaj tego scenariusza zbyt długo. PANNA (23 sierpnia – 22 września) Jesteś doskonale zorganizowana, uporządkowana i lubisz mieć kontrolę nad każdym aspektem swojej codzienności. Nie trudno zatem odgadnąć, że najbardziej boisz się utraty posiadanej kontroli i nastania w twoim życiu chaosu. Masz wrażenie, że bez ram, które sobie wypracowałaś, staniesz się całkowicie zagubiona i bezradna, a codzienność zamieni się w koszmar. WAGA (24 września – 22 października) Lojalna i oddana swoim bliskim i przyjaciołom Wago, najbardziej w świecie przeraża cię myśl o zdradzie ze strony kogoś, na kim bardzo ci zależy. I nie chodzi tu wcale o wymiar fizyczny – złamanie obietnicy, niedotrzymanie słowa, nielojalność mogą boleć równie mocno, a może nawet i bardziej. Lepiej zbyt często nie rozmyślaj na ten temat, bo niepotrzebnie napędzisz sobie stracha. SKORPION (23 października – 21 listopada) Na zewnątrz jesteś opanowany, spokojny i zrównoważony, w środku jednak znajduje się ogrom uczuć, wrażliwość i potrzeba miłości. I to najbardziej cię przeraża – że ktoś zbliży się do ciebie na tyle, że otworzysz się przed nim, pokażesz swoje prawdziwe oblicze, obnażysz swój słaby punkt. Pamiętaj jednak, że wrażliwość nie sprawia, że stajesz się słabszy, a uczuciowość to nic złego. STRZELEC (22 listopada – 21 grudnia) Uwielbiasz odkrywać, doświadczać nowych rzeczy, dowiadywać się, co świat ma ci do zaoferowania. Twoim największym lękiem jest nałożenie na ciebie ograniczeń, pozbawienie prawa do bycia sobą i realizowania własnych pragnień i potrzeb. Potrzebujesz wolności, a zbyt duża kontrola i restrykcje wywołują w tobie chęć ucieczki i przerażenie. KOZIOROŻEC (22 grudnia – 19 stycznia) Jesteś przyzwyczajony, Koziorożcu, do ciężkiej pracy zwieńczonej sukcesem, dlatego twoim największym lękiem jest myśl o doświadczeniu porażki, bez względu na to, jak bardzo będziesz się starać i ile wysiłku włożysz w dane działanie. Taka wizja wydaje ci się wręcz niemożliwa – pamiętaj jednak, że błąd mogą popełnić nawet najlepsi, a jedna porażka nie przekreśla twoich wysiłków. WODNIK (20 stycznia – 18 lutego) Lubisz iść pod prąd, być w kontrze do innych i wieść życie zgodzie z własnymi zasadami i poglądami. To, co innych przeraża – zmiany, wyzwania, niecodzienne sytuacje – dla ciebie jest niczym powietrze. Twój największy lęk to funkcjonowanie według ogólnie przyjętych norm, konwencjonalne, zwyczajne i nudne. To kompletnie nie dla ciebie i wbrew twojej naturze. RYBY (19 lutego – 20 marca) Twoja wrażliwość, chęć niesienia pomocy innym, empatia i życzliwość to coś, co cenią i kochają w tobie inni. Cechy te jednak sprawiają, że trudno jest ci stawić czoło osobom, które bez cienia wrażliwości, surowo krytykują twoje działania – konieczność konfrontacji z nimi to twoja największa obawa i za wszelką cenę starasz się tego uniknąć. Na podstawie: Thoughtcatalog Trzeba sie trochę hamować. ; ) nie nie, po prostu my kobiety tak mamy ;D heh, mamy takie dni w których wszystko i wszyscy nas denerwują. :) Najlepiej w takich dniach, się wyluzować i mu napisać, żeby nie miał ci za złe jeżeli no nie będziesz w humorze :) Zobacz 4 odpowiedzi na pytanie: Mój chłopak mnie denerwuje? fot. Fotolia Witam! Od wielu lat mam ten sam problem, który nasila się od paru miesięcy. Być może dlatego, że już jestem na tyle dorosła, by odezwać się we własnej sprawie. Mój problem polega na tym, że w zatłoczonych autobusach, sklepach, na ulicy, dostaje ataku szału, a swój gniew kieruję na ludzi. Nie jest to zwykły, naturalny stres. Ja po prostu kompletnie nie potrafię koegzystować z ludźmi. Dziś, jadąc do centrum miasta na zakupy świąteczne, tak bardzo zirytowała mnie kobieta, która dotykała mnie łokciem (w niezbyt zatłoczonym autobusie), że nie kupiłam nic i wróciłam do domu. Potem, stojąc w sklepie spożywczym, starsza pani w kolejce dotykała mojej dłoni torebką. Zirytowało mnie to tak bardzo, że w sposób teatralny tą rękę odsuwałam. Nie ma mowy żebym wyszła na targ – już będąc dzieckiem na targu staroci dostawałam ataków histerii spowodowanej tłumem ludzi. Moja mama zachowuje się podobnie, być może jakoś to po niej odziedziczyłam, natomiast zaczyna mi to przeszkadzać w codziennym życiu. Nie daj Boże jakiś bezdomny tknie mnie palcem, żeby zapytać o pieniądze – aż obrzydzenie mnie bierze. Kiedyś trzymałam lód w waflu i dotknęła mnie bezdomna, śmierdząca kobieta. Lód zgniotłam w pięści i wyrzuciłam i niemalże z płaczem stamtąd uciekłam. Musze robić zakupy o porach, w których sklepy są niemalże puste, bo na samą myśl o kimś, kto zastawia wózkiem przejście albo popycha mnie w kolejce skacze mi ciśnienie i wpadam w irytację! Nawet teraz, gdy o tym piszę. Długo sądziłam, ze jest to naturalne, ale mój partner uświadomił mi, że moje reakcje są stanowczo zbyt nerwowe. Czy to choroba? Do kogo skierować się o poradę? Co może mnie uspokoić? Na pytanie użytkowniczki odpowiada psycholog, psychoterapeuta Monika Wysota: U podłoża Pani problemu najprawdopodobniej znajduje się lęk, co oznacza, że może Pani cierpieć na jedną z chorób należącą do grupy zaburzeń lękowych. Najprawdopodobniej jest to fobia. Jednak wyłącznie na podstawie Pani opisu nie jestem w stanie stwierdzić z czym konkretnie związany jest Pani lęk, czyli jaki rodzaj fobii utrudnia Pani codzienne funkcjonowanie. Najlepiej będzie jeśli uda się Pani do psychologa. Psycholog przeprowadzi dokładne badanie diagnostyczne, a następnie zaproponuje określony rodzaj działań pomocowych. Jeśli rzeczywiście cierpi Pani na fobię, to niezbędna będzie psychoterapia. Zobacz też: Byłam ofiarą przemocy, ale nie potrafię się do tego przyznać! Uwaga! Powyższa porada jest jedynie sugestią i nie może zastąpić wizyty u specjalisty. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem! Przemysław Ćwik. Dlaczego wszystko mnie boli? Tajemnicza fibromialgia. 18.07.2019. Obserwuj. Cierpi na nią od 2 do 8% populacji. Kilka razy częściej dotyka kobiety niż mężczyzn. Objawia się przewlekłym zmęczeniem, zaburzeniami neurologicznymi oraz rozległym bólem mięśni i kości. Przyczyny pozostają nieznane.
Taktyk bo też pakuję dwa rowery nawet do mniejszego auta, a znowu zapomniałem kupić bagażnika na klapę. pokaż spoiler To już 5 rok z rzędu. ( ͡° ͜ʖ ͡°) udostępnij Link @pompastic: używałem zwykłego dostępnego w Decathlon, nawet z trzema rowerami. Miej na uwadze, że opory powietrza rosną, więc i spalanie. W ten sposób załatwiłem też uszczelkę pod głowicą, choć może to zbieg okoliczności i była już po prostu wysłużona udostępnij Link @UHUstic Nie no nie sądzę, żeby opory od 2 rowerów załatwiły uszczelke ;) a jak z bezpieczeństwem? Robiłeś długie trasy? udostępnij Link Jak z bezpieczeństwem i wygodą podczas jazdy? @pompastic: Jak się kiedyś moja ukochana siostra zapomniała że z tyłu za samochodem są roweru na bagażniku, to lecieliśmy 170-190 przez kilkadziesiąt km. Rowery dojechały całe ;) Bagażnik - to jakieś Thule na 3 rowery, montowany na hak. udostępnij Link @pompastic: zdarzały się dłuższe trasy, w tym autostradami. Ogółem nie jest źle, trzeba pamiętać, że obrys samochodu bardzo nieznacznie się poszerza, plus o zabezpieczeniu kół, kierownic roweru, linek mocujących przed poruszaniem się od pędu powietrza. Może nie bardzo niebezpieczne ale uciążliwe bo odciągające uwagę od prowadzenia. udostępnij Link @pompastic: pomyśl czy nie kupić haka - można nawet zwykłą oryginalną używkę z allegro, montaż to jedno popołudnie a rozwiązanie jest bezkonkurencyjne względem pozostałych udostępnij Link @pompastic ja od kilku lat z rowerami na dachu i jest ok, od 110 w górę trochę zaczyna szumieć, jeden rower zakładam w kilkanaście sekund, uchwyty na samochodzie zamontowane przez większość roku. Trzeba tylko pamiętać że jest się wysokim, co przytrafiło mi się z 2 razy w ciągu 4 lat że nie mogłem gdzieś wjechać bo rowery. udostępnij Link

Nieraz zdarza nam się ciężki dzień, wszystko wydaje się ponure i smutne, choć w rzeczywistości tak wcale nie jest. Po prostu mamy czasem zły dzień. Na dworze szaro i deszczowo, pani poprosiła cię do tablicy a ty nie byłaś przygotowana, pokłóciłaś się z rodzicami a na dodatek zobaczyłaś za rogiem swojego byłego z inną.

Przede wszystkim, jeśli ma Pani poczucie izolacji, szarzyzny życia i trudno Pani kontrolować emocje, to warto byłoby to skonsultować osobiście z lekarzem psychiatrą. Z tego co Pani pisze po prostu puszczają Pani nerwy, a powodem może być stres związany z utratą pracy. Taka sytuacja może jeszcze trwać jakiś czas, bo praca może się znaleźć za kilka dni, ale równie dobrze dopiero za kilka tygodni, a szkoda, aby ucierpiał na tym Pani związek. Proszę spróbować rozmawiać z mężem o tym, co Pani czuje. Mąż powinien wiedzieć, że Pani zachowanie wiąże się z napięciem, a nie dotyczy bezpośrednio jego. Możecie Państwo skorzystać z treningu komunikacji partnerskiej. Czasem prosta zmiana formy przekazu wiele zmienia, np. z "Wiecznie zostawiasz pusty kubek na szafce, zamiast wstawić do zlewu" na "Łatwiej mi zadbać o porządek, kiedy wszystkie brudne naczynia stoją w zlewie, dlatego tak bardzo zależy mi, abyś wstawiał je tam od razu". Proponowałabym Pani znalezienie jakiejś formy odreagowywania stresu, np. basen co drugi dzień rano, bieganie, rower? Wysiłek fizyczny bardzo pomaga w takim przewlekłym stresie. Może pomogłaby Pani godzina dziennie wyciszenia się poprzez spędzenie tego czasu samotnie na czytaniu książki, słuchaniu muzyki itp. Pozdrawiam
Póki jesteśmy zakochani i nosimy różowe okulary, póty wszystko nam się w partnerze podoba. Kiedy jednak mija czas, zaczynamy zauważać zachowania, rzeczy i nawyki, które nas denerwują. Z jednymi da się żyć, inne drażnią nas z każdym dniem coraz bardziej. Jeszcze inne zagrażają zdrowiu ukochanego. Dołącz do Forum Kobiet To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ... Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź Posty [ 4 ] 1 2012-12-08 15:43:37 kamila0 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-12-08 Posty: 1 Temat: Coraz więcej rzeczy we mnie denerwuje mojego zwracam się do Was z prośbą o radę. Jestem w związku z moim chłopakiem 1,5 roku. Jak go poznałam był bardzo opiekuńczy, szanował mnie, dbał żebym się przy nim dobrze czuła, miał do mnie szacunek. Teraz mieszkamy razem (od października) ze względu na studia, oczywiście nie jest to na stałe i wracamy na weekendy do domu. Znaleźliśmy się w nowym miejscu, mało znajomych , na dodatek mamy siebie na co dzień i wszystko się zmieniło. Chciałam dodać, że przed wspólnym zamieszkaniem, na wakacjach coś zaczęło się psuć i było wiele kłótni, po tym względem jest chyba nieco lepiej. Nie kłócimy się już tak często. Aczkolwiek, przechodząc do sedna mojej wiadomości, coraz bardziej denerwuje go każde moje zachowanie (np, zapytam go o coś, na co mi już kiedyś odpowiedział, to że musi przejść się ze mną 5 minut na mrozie, bo napisalam mamie później smsa żeby po mnie przyjechała, o to że czasami np podczas rozmowy brakuje mi jakiegoś słowa i nie mogę się wysłowić). Jest osobą nerwową i teraz jak coś go zdenerwuje to zaczyna przeklinać i krzyczeć. Zauważyłam też, że ma mniej szacunku do mnie i zdarza mu się mi ubliżyć podczas takiej furii. Nie wiem czy ja coś robię źle, czy to jest wywołane jakimiś moimi wcześniejszymi zachowaniami ( ogólnie mam trudny charakter, nie mogę robić z siebie aniołka, jestem czasami wredna, ale też potrafię przyznać się do błędu i przeprosić), czy może to jemu zaczyna się nudzić nasz związek i ja , i jego miłość zamienia się w przyzwyczajenie ? Pogubilam się strasznie, staram się czasami z nim porozmawiać, ale nie potrafię dobrze ująć problemu, ale zawsze on potwierdza że mnie kocha. Nie raz też sugeruje albo powie, że ma mnie dość, zawsze odbiera wszystko jak atak na niego, nawet jak chcę o coś normalnie zapytać. Może któraś z Was miała podobną sytuację i możecie mi coś 2 Odpowiedź przez xyz1987 2012-12-08 16:32:22 xyz1987 O krok od uzależnienia Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-10-23 Posty: 60 Odp: Coraz więcej rzeczy we mnie denerwuje mojego miałem identyczny przypadek i co, stało się rozsypało się wszystko możesz poczytać tutaj i przeanalizować. 3 Odpowiedź przez cisowianka 2012-12-08 22:02:37 cisowianka Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-12-28 Posty: 5,224 Wiek: 25 Odp: Coraz więcej rzeczy we mnie denerwuje mojego poprostu nie pasujecie do siebie, wspolne mieszkanie - okazalo sie jak jest naprawde. Posty [ 4 ] Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź Zobacz popularne tematy : Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności © 2007-2021 Witam, denerwują mnie małe rzeczy, jak np. błysk w mieszkaniu, gdy widzę okruszek – zaraz się denerwuję. Gdy w mieszkaniu rozmawiają rodzice, a mi przeszkadza, że np. jest głośno, gdzie normalnie rozmawiają. Takie małe rzeczy, a ja nie wiem czemu z nerwów zaczyna mnie uciskać w klatce albo boleć głowa. – Siedziałam w łazience i patrzyłam na swoje ciało… Było posiniaczone, zobaczyłam siniaki na nogach, na rękach… A myślałam, że on mnie tylko popycha, bo się na mnie denerwuje, bo nie chce, żebym była w tym momencie blisko niego. Większy ode mnie, mocniejszy. Jak mnie popchnął, to leciałam przez cały korytarz, na ścianę… Agnieszka ma 36 lat, jest mamą dwóch chłopców 13-letniego Patryka i 9- letniego Damiana. Drobna, ładna bardzo. Z szerokim uśmiechem otwiera drzwi swojego mieszkania. – Przepraszam, jeszcze lampy nie mam – tłumaczy, że jeszcze się urządza. – Mieszkamy rok, ale tak naprawdę dopiero od miesiąca czuję się tu dobrze, bezpiecznie. – No nie udało mi się jakoś to życie. Nie udało w relacjach z facetami. Pierwszy okazał się nieodpowiedzialny, drugi – uciekał z domu, właściwie go nie było, miał matkę alkoholiczkę, a w efekcie dzisiaj sam nie radzi sobie z alkoholem. Byłam przyzwyczajona, że jestem sama, że muszę sobie radzić. Na wszystko musiałam sama zapracować. Pochodzę z małego miasteczka, rodzicom nigdy się nie przelewało, na studiach pracowałam, żeby się utrzymać. Śmiali się ze mnie, że mam motorek w tyłku, bo wszędzie mnie pełno – i towarzysko i zawodowo. Rafała poznałam pięć lat temu. Zobacz, jeszcze uśmiecham się na to wspomnienie… Mieliśmy wspólne zainteresowania, trochę się uzupełnialiśmy – on z tych spokojnych domatorów, a ja wiecznie idąca do przodu. Dobrze było mieć koło siebie kogoś, kto cię wyhamowywał, zabierał na spacer, do kina. Nie mieszkaliśmy razem. Ja po przejściach z dwójką dzieci, on w trakcie rozwodu, chyba nie chcieliśmy na początku sobie bardziej komplikować życia. Dzisiaj – patrząc z perspektywy czasu, jednego żałuję, że nie posłuchałam swojej intuicji. To ona podpowiadała, że coś jest nie tak, że to nie ten facet. Kiedy chciałam się z nim rozstać, wystawał pod moim mieszkaniem, sprawdzał czy jest moje auto, czy maska jest ciepła, by dowiedzieć się, czy wyjeżdżałam. Wydzwaniał, błagał, żebym do niego wróciła. Uległam, tyle lat byłam sama, też potrzebowałam męskiego ramienia, kogoś na kim mogłabym się wesprzeć, kto by mnie przytulił, pogłaskał po głowie mówiąc, że będzie dobrze, kiedy miałam wszystkiego dość. Ludzie mówią: „Przecież każda kobieta ma wybór, wyrzucić go z domu, wymienić zamki i po kłopocie”. Nie wiem, czy tak kiedyś myślałam, ale dziś wiem jedno: to tak nie działa. Uwierz, ja go pakowałam, wystawiałam mu rzeczy na korytarz, za drzwi, ale to nigdy nic nie dało. Jak nie chciałam go wpuścić do mieszkania, to od szóstej rano przez godzinę walił w drzwi, kopał, a mi było wstyd przed sąsiadami… Kiedy go wpuściłam, wykręcił górny zamek, żebym nie mogła się od środka zamykać. Narasta w tobie strach. Boisz się, że cokolwiek zrobisz, on wróci i cię zabije. Ta myśl towarzyszy ci cały czas. Niezmiennie. Boisz się zasnąć, boisz się wstać. Nie wiesz, co cię tego dnia czeka. Wprowadził się, kiedy kupiłam mieszkanie. Nie pomagał w remoncie. Pytał tylko, kiedy to się skończy? Ile może trwać? On właściwie tylko leżał. Leżał grał w gry i wychodził do pracy. Ja byłam od sprzątania, gotowania i prania plus praca i dzieci. „Ty to masz tu zapie*dalać na szmacie, tylko do tego się nadajesz” – dziś wiem, że słyszy to każda ofiara przemocy. W wyremontowanym pokoju, w którym jeszcze nie było mebli, wstawił swoje biurko, telewizor, fotel, rozłożył sobie śpiwór: „To jest mój pokój” – powiedział. Nie wiedziałam, co się dzieje, nie wiedziałam, jak zareagować. Kiedy mówiłam: nie szanujesz nas, pomóż mi – zaczynała się awantura. Krzyczał, szarpał mnie. Myślałam: „Może to ja jestem winna, może to ze mną coś jest nie tak, skoro już dwa związki mi nie wyszły i w tym też jest nie jest dobrze”. Tymczasem synowie spali ze mną, bo się bali. Starszemu groził, że utopi go w wannie. Młodszemu robił karczemną awanturę za to, że wziął jego długopis do szkoły. Wpadał w szał z najmniejszego powodu. Wydzielił w lodówce półki. Dawał mi 500 złotych na życie – z tego miałam go nakarmić, wyprać i utrzymać mieszkanie. Rzucił się na mnie z rękami. Bałam się, bo w jego oczach było tyle nienawiści… Zaczął mnie dusić. Wyrwałam się i wezwałam policję. To jest śmiech na sali. Jesteś przerażoną kobietą, przyjeżdża policja, wpuszcza do twojego domu rodziców oprawcy, którzy jeszcze cię obrażają. Jego mama, która wcześniej podziwiała, jaka jestem pracowita, jaka zaradna, przy policji powiedziała: „Ona to jest leń śmierdzący! Wziął sobie mój syn taką z dwójką dzieci i musi na nich harować…”. Świat mi wirował przed oczami. Jasne, że przepraszał. Teraz już widzę ten schemat: poniża, upokarza, zastrasza, bije i… przeprasza. Że się zmieni, że on tak nie chce, że od teraz wszystko będzie inaczej. Tyle tylko, że nic się nie zmienia. Każda ofiara przemocy powinna zrozumieć: NIC SIĘ NIE ZMIENI. Nadeszły wakacje, a ja uciekałam z domu z dziećmi – na basen, nad jezioro, byleby tylko nie być w domu. Kiedy wracał do domu po nocce, budziłam się godzinę wcześniej z kołataniem serca, ze strachem za co tym razem wytarga mnie z łóżka… Płakałam, kiedy zabrałam chłopców nad morze i gdy zdałam sobie sprawę, że czuję się bezpiecznie w obcym domu, w obcym łóżku, że tam na wakacjach mogłam spać spokojnie. Nikt nie wiedział. Nosisz w sobie taki głęboki wstyd, wstyd, który nie pozwala ci się najbliższym przyjaciółkom przyznać do tego, co dzieje się w twoim domu. Notorycznie odwoływałam spotkania, bo nie wiedziałam, co się wydarzy w moim domu. Jeśli już odważyłam się z kimś spotkać, to zawsze w mieście… Dom to było miejsce, gdzie pachniało strachem, gdzie unosił się zapach lęku i niepokoju. Wiedziałam, że muszę to zakończyć, że muszę zrobić wszystko, by on zniknął z naszego życia. Musiałam to zrobić dla moich synów: „Mamo, boję się o ciebie”, „Mamo, chodź, nie dyskutuj z nim, nie kłóć się, chodź mamo, daj spokój…” – mówili, a w ich oczu trudno było dostrzec radość. Młodszy zaczął moczyć się w nocy, starszy coraz częściej zostawał u babci po szkole. Wiedziałam, że ich tracę… Kopnął mnie w brzuch tak mocno, że poleciałam na drugi koniec pokoju. Obudziłam się z mokrą twarzą oblaną wodą, a on klepał mnie po twarzy, żebym odzyskała przytomność. Uciekł. Niewiele pamiętam. Na brzuchu miałam odcisk jego stopy. Dotarłam do sklepu przyjaciółki, zawiozła mnie na policję, zgłosiłam popełnienie przestępstwa, złożyłam zeznania, przyjaciółka była potrzebnym w sprawie na wtedy świadkiem. Do domu wróciłam z policją. Schowałam się do piwnicy, kiedy go wyprowadzali. „Co się stało?” – spytał sąsiad. Podniosłam koszulkę, pokazałam posiniaczoną twarz… Mówił, że słyszał czasami krzyki, ale nie wiedział…, że jak trzeba wymienić zamki, to on pomoże. Całą noc spędziłam siedząc do drzwiami, płacząc i trzęsąc się ze strachu, że on wróci, że mnie zabije. Wtedy żałowałam, że poszłam na policję, że powiedziałam głośno, co on robił mi, co robił nam przez te miesiące, gdy mieszkał. To wszystko, co jest wtedy w tobie, emocje, myśli… To cię paraliżuje, nie pozwala myśleć racjonalnie. Ciało zdradza Agnieszkę – kuli się i trzęsie na kanapie, nie jest w stanie nad tym zapanować. Pyta, czy mi nie zimno tłumacząc, że tak reaguje na silny stres. – Dostał zakaz zbliżania się do mnie. Trafiłam do psychologa. Powoli docierało do mnie, że to nie moja wina, że niczym nie zasłużyłam na takie traktowanie. Na grupie terapeutycznej obok mnie siedziała kobieta, przez 20 lat żyła ze swoim oprawcą. Na jej twarzy widziałam każdy mięsień reagujący na wszystko to, co opowiadała. Miałam wrażenie, że mówi tylko do mnie… Wtedy zrozumiałam, że ona opowiada, jak moje życie wyglądałoby za 20 lat, gdybym z nim została… Ofiara przemocy nie dźwignie się bez pomocy specjalistów. Dla mnie najbliższymi osobami wtedy były kobiety z grupy terapeutycznej, rozumiałyśmy się, nie oceniałyśmy, wspierałyśmy. Dzisiaj mogę już siedzieć w pokoju, który on nazwał „swoim”. Bywa, że wieczorami mimowolnie płyną mi łzy… Jeszcze nie jestem zdrowa, jeszcze czasami za nim tęsknię, idealizuję go, bo chciałabym mieć obok siebie mężczyznę, a przecież między nami też były dobre chwile, było ich dużo. Ale jest we mnie głębokie przekonanie, że już nie pozwolę mu wrócić, że powoli odzyskuję siebie. Buduję na nowo siebie, choć już nigdy nie będę tą Agnieszką, co kiedyś. Można wybaczyć, ale nie da się zapomnieć. Wybaczyłam sobie, wybaczyłam jemu, ale piętno ofiary przemocy będę w sobie nosić do końca życia. Przerwałam to koło, podniosłam się. Patrzę na moje dzieci, jak się uśmiechają, jak są spokojne. Zasypiają w swoich łóżkach, ja śpię coraz lepiej, mniej we mnie niepokoju i lęków. Nie opowiadam o tym, co się wydarzyło w moim życiu. Ogólniki zna kilka osób. O wszystkim powiedziałam mojej przyjaciółce, kiedy przyleciała do Polski. Siedziałyśmy i płakałyśmy. „Dlaczego nie powiedziałaś mi tego wszystkiego wcześniej?” – spytała, a ja nie potrafiłam, nie mogłam, wstydziłam się. Kilka tygodni temu spotkałam jego matkę, która patrząc mi głęboko w oczy powiedziała tylko: „Mówiłam ci, żebyś się nigdy z nim nie wiązała…”. [248] Co agentów denerwuje w branży ubezpieczeniowej? Dziś będzie kontrowersyjnie. Chciałem poznac punkt widzenia agentów, multiagentów. Chciałem się dowiedzieć co Ciebie najbardziej denerwuje w branży ubezpieczeniowej. Dzięki temu, będę mógł dawać branży ubezpieczeniowej potrzebne produkty i usługi.
Kiedyś nie zwracałam uwagi na wiele zachowań przechodniów, podróżujących i wszystkich innych ludzi, których spotykam w swoim życiu. Pewnie wielu z nich nie zdaje sobie nawet sprawy, że coś mnie denerwuje i że czasami powinni się zastanowić nad sobą. Jednak są zachowania, które doprowadzają mnie do szału lub do łez wywołanych bezradnością i do rzeczy!1. Denerwują mnie ludzie, który widząc mnie z dzieckiem, wózkiem i siatami, próbującą jakimś cudem wejść do wysokopodłogowego tramwaju, odwracają wzrok. Nikt się nie ruszy. Ludzie patrzą tylko w swoje telefony (ach te nowoczesne technologie!) i ani im się śni pomóc. Tak jest w Polsce. Tak jest w Czeskiej Republice. Zupełnie odwrotnie niż na Węgrzech. U naszych bratnich dusz zawsze (ZAWSZE!) przynajmniej dwie osoby rzucą ci się do pomocy. Ale co się dziwić? Na Węgrzech jest dużo dzieci. Węgrzy kochają dzieci i nie boją się młodym mamom Denerwują mnie ludzie w sklepach, którzy za nic nie przepuszczą cię w kolejce. Choćby twoje dziecko wyło głośniej niż startujący samolot. Choćby twoje dziecko przechodziło klasyczny bunt dwulatka. Oni byli tu pierwsi, więc stój babo w kolejce i się męcz! Ostatnio stałam w takiej kolejce w piekarni. Smok był już głodny i zmęczony i zaczął awanturować się o bułkę. Histeria sięgała zenitu, ale nikt mnie nie przepuścił. Gdy poprosiłam, abym mogła chociaż tę jedną bułkę od razu wziąć, zostałam porażona karcącym spojrzeniem. Sprzedawczyni też miała sytuację całkowicie w nosie. Czy na prawdę ludzie lubią stać w sklepie, w którym wrzeszczy dziecko?3. Wkurzają mnie palacze na przystankach. Czekam z dzieckiem na przystanku, a tu metr od nas staje taki jeden, wyciąga papierosa i zapala. Abstrahując od tego, że na przystankach ponoć jest zakaz palenia, to czy faktycznie tak ciężko odejść trochę dalej od dziecka na ulicy?4. Denerwują mnie lekarze, do których nie można się dostać. Ostatnio Smokowi znowu wyskoczył na buzi czerwony placek. Lekarka rodzinna zdecydowała się dać skierowanie do dermatologa, żeby sprawdził, o co chodzi. Terminy na 3-6 miesięcy. Po 3 tygodniach zaczerwienienie zniknęło. Mam iść pokazać czystą buzię i powiedzieć, że 3 miesiące temu był w tym miejscu czerwony placek???5. Denerwują mnie ludzie w pociągach. Najczęściej jadąc pociągiem, wchodzę ze Smokiem do przedziału dla rodzin z dziećmi do lat 3. Dosiadają się do nas różni ludzie i niektórzy zaczynają wyciągać swoje jedzenie. Jakby dzieci nigdy nie widzieli! Smok oczywiście wpada w histerię, bo jest od razu głodny, ale tego, co my mamy zjeść nie chce, tylko chce to, co je tamten pan…6. Jak już przy jedzeniu jesteśmy, to denerwują mnie ludzie, co częstują moje dziecko czymkolwiek, bez pytania mnie o zgodę. Ostatnio jakaś baba dało Smokowi lizaka. Niespełna dwuletnie dziecko z lizakiem! Już nie wspomnę, że przecież dziecko może mieć na przykład Denerwują mnie zorganizowane grupy starszych dzieciaków. Takich w wieku kilkunastu lat, które masowo wpadają na plac zabaw i nie zważając na maluchy, biegają i skaczą, gdzie popadnie. Dzisiaj taki chłopak mało nie wskoczył na Smoka, bo postanowił skakać z drabinek, gdy Smok akurat przechodził. Musiałam uciekać z małym z placu zabaw, bo takich dzieciaków biegało tam ponad trzydzieści. Już nie wspominając o tym, że takie dzieciaki uwielbiają używać małe bujaczki dla maluchów. Ciekawe, jak długo te bujaczki jeszcze przeżyją?Wiem, że społeczeństwo nie prosiło się o przyjście na świat mojego dziecka. Wiem, że ludzie najchętniej by chcieli, żebym się z tym dzieckiem zamknęła w domu i nie przeszkadzała im na ulicy. Ale to dziecko to też człowiek i pewnie gdy dorośnie będzie płacił podatki na nas wszystkich. Więc trochę szacunku też mu się co was denerwuje w innych?Tedi
NB0UgKM.
  • en4q0u7ybd.pages.dev/4
  • en4q0u7ybd.pages.dev/2
  • wszystko mnie denerwuje w partnerze